Łatwiej mieć zasady, kiedy się jest najedzonym !
Wpisy
Ostatnio – znudzona jedzeniem ziemniaków i ryżu, postanowiłam zrobić śląskie! Jestem generalnie kluseczkową panienką, bo mogłabym je jeść cały czas i wszelkiego rodzaju. Mój Facet tak samo, także uszy mu się trzęsły na widok pełnego talerza śląskich ze skwareczkami :)
Kluski zjedzone, kuchnia wysprzątana, "Millenium" przeczytane, a na naukę nadal nie ma chęci. Sesja w pełni, i jak każdy dobry student, powinnam otworzyć notatki i zacząć przyswajać paskudne terminy, ale już w głowie mi się kłębi, że może jeszcze jakiś placek bym zrobiła :)
Takiż to mam zapał na studiowanie w okresach sesji :p Być może w końcu się zmotywuje i znajdę notatki w szafie, ale jak na razie nie zanosi się na to. Ale tak czy inaczej, zapraszam do zrobienia i delektowania się razem ze mną kluseczkami :)
KLUSKI ŚLĄSKIE:
Wszystko razem urobić, formować kulki w których robimy kciukiem dziurkę, wrzucamy na wrzącą wodę (Ja dodaje do wody trochę oleju, wtedy kluski się nie kleją na półmisku) i gotujemy 3-4 minuty. Po czym wyciągamy i polewamy skwarkami. Oczywiście doskonale też smakują z sosem mięsnym :)
Jak nie mam czasu na zabawę z mieleniem, albo po prostu mi się nie chce, to obieram tyle ziemniaków ile potrzebuję, gotuję, następnie ubijam tłuczkiem do ziemniaków w garnku i zostawiam do wystygnięcia. Potem uklepuje ziemniaki w garnku i dziele paluchem na 4 równe części. Taki krzyż rysuje. Wyciągam jedną z czterech części i na jej miejsce wsypuje mąki ziemniaczanej. Wbijam jajko i mieszam. Resztę tak samo :)
P.S. Vanilia81 pytałaś jak robię takie paski w kawie latte. Otóż kiedy pracowałam w kawiarni, nauczyłam się, że kiedy temperatura kawy jest nieco inna (niższa) niż temperatura mleka, to kawa nie miesza się, tylko zostaje na 'swoim miejscu'. Także, najpierw robimy espresso, potem spieniamy mleko, i wtedy kawka zdąży przestygnąć, wiec już nie powinna opaść. Wlewamy troszeczkę i znowu odczekujemy, żeby temperatura ponownie zmalała. I tak dalej :) Powodzenia życzę :)
Witam wszystkich ciekawskich, którzy tu zajrzeli :)
Już dawno zastanawiałam się nad założeniem bloga, ale jakoś nigdy nie miałam dostatecznej motywacji. Ostatecznie do założenia takowego przekonała mnie – zupełnie nieświadomie – osoba prowadząca brulion z przepisami (który, notabene, jest świetny).
Już jako mały pierdek przesiadywałam z mamą lub babcią w kuchni i próbowałam lepić pierogi. Zaglądałam do garnka, wsypywałam soli, smarowałam ciasteczka białkiem. Niesamowita frajda :) Ale nigdy nie lubiłam obierać ziemniaków. Kiedy tylko mogłam wykręcałam się bratem :)
Gotowanie i pieczenie od zawsze było dla mnie czymś więcej, niż tylko wrzucaniem różnych składników do garnka i wyczekiwaniem 'kiedy się w końcu zrobi!'. W kuchni jestem 'Zosią Samosią'. Kocham to robić sama, samolubnie, tak jak mi się podoba. Często wbrew regułą, co wywołuje protesty i pojękiwania. Ale ja tak lubię. Lubie kiedy efekt końcowy zaskakuję, kiedy odkrywa się nowe smaki.
Kuchnia według mnie, jest najcieplejszym pomieszczeniem w całym domu. Zawsze wydobywają się stamtąd niesamowite zapachy, które zachęcają, żeby wejść, usiąść z kawą w ręku i czekać na jakiś smakołyk :) Nie bez powodu, o tym pomieszczeniu mówi się 'dusza domu'. Ciepłe, jasne, pełne zapachów, nie jest tylko czterema ścianami.
Także wkraczam między was, zapaleńców kuchni, ciekawa nowych doznań i smaków z przepisem na doskonały tort kawowy, który, mam nadzieję też przypadnie wam do gustu :)
CIASTO:
220g miękkiego masła
2 szklanki (440g) cukru
4 jajka
2 szklanki (300g) mąki pszennej
1/2 szklanki (60g) ciemnego kakao
2 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soli
1 szklanka (250ml) mleka
Do dużej miski przesiej mąkę, kakao, proszek do pieczenia i sól, wymieszaj. W drugiej misce, ubij na puszysty krem masło z cukrem (miękkie masło!). Następnie, nie przerywając ubijania, stopniowo dodaj pojedyncze jajka, a potem kolejno suche składniki i mleko. Całość dokładnie wymieszaj na mniejszych obrotach miksera.
Natłuść boki tortownicy, spód wyłóż papierem do pieczenia. Wylej masę do tortownicy i wstaw do piekarnika nagrzanego do 160 st. C na około godzinę. Do suchego patyczka. Potem ostudzić, i przekroić na cztery poziome placki. (Łatwiejszą opcją – jeśli ktoś nie radzi sobie z przekrajaniem placka, jest podzielić masę na dwie części, wylać do dwóch tortownic i każdy placek podzielić na pół)
KREM:
2 łyżki (40ml) bardzo mocnego espresso
500 g serka typu mascarpone
1/2 szklanki (120g) cukru pudru
50 ml likieru kawowego (lub normalnego espresso, jeśli nie chcesz używać alkoholu)
Serek wymieszaj (nie ubijaj!) z cukrem pudrem i kawą.
Dwa z czterech krążków nawilżyłam nalewką kawową, ale można tez zwykła kawą. Pierwszy krążek kładziemy na podstawce, na której ma już zostać, wykładamy na niego połowę kremu, przykrywamy drugim plackiem, i wylewamy resztę kremu. Kładziemy następny placek, który smarujemy dżemem wiśniowym, porzeczkowym albo jakimś w tym stylu, według mnie potrzebny do złamania słodkiego smaku. Na wierzch kładziemy ostatni krążek i polewamy cały tort czekoladą.
Można rozpuścić czekoladę i nią polać, ale ja osobiście korzystam z mojej polewy.
POLEWA:
100g masła
100g cukru pudru
2 łyżki mleka
1 łyżka mąki kartoflanej
2 pełne łyżki kakao
Lukier do zdobień zrobiłam mieszając ubite na sztywno białko z jednego jajka ze szklanka cukru pudru.
I Obowiązkowo, do takiego tortu, pyszna, lekka kawusia :)
Niestety nie posiadam zdjęć z przekroju tortu, bo kiedy pomaszerowałam do kuchni, żeby je zrobić, tortu już nie było :)
Wytrwałym dziękuję za przeczytanie, chętnym do pieczenia, życzę powodzenia :)
Ps. Tort można zrobić też w tańszej wersji, wystarczy zastąpić placek zwykłym czekoladowym biszkoptem :)
Przepis z gazety "Palce Lizać" z moimi modyfikacjami :)